W maju sprzedaż nowych mieszkań w 10 największych miastach Polski wzrosła zaledwie o 8,4% względem kwietnia. Wciąż jednak była niższa niż w marcu, co pokazuje, że ożywienia na rynku nadal brak. Klienci są ostrożni – wolą poczekać na kolejne obniżki stóp i lepsze warunki kredytów hipotecznych.
Ceny mieszkań stoją w miejscu, a zainteresowanie rośnie powoli
Średnia cena metra kwadratowego (Indeks Tabelaofert TOP 10) wyniosła 14 170 zł/m², czyli tylko o 0,59% więcej niż miesiąc wcześniej. Ten symboliczny wzrost nie wynika z podwyżek cenników, a z wejścia do sprzedaży droższych inwestycji, np. z lepszym standardem lub w prestiżowych lokalizacjach.
Deweloperzy rzadziej podnoszą ceny
Maj przyniósł najniższy od roku udział podwyżek cen – tylko 3,3% ofert. Jednocześnie w 5,5% przypadków ceny spadły. Coraz częściej firmy deweloperskie rezygnują z korekt w górę, skupiając się na sprzedaży istniejącej oferty.
Rok temu sytuacja była odwrotna: niemal 10% mieszkań drożało, a tylko 2,3% taniało. Dziś, jak podkreślają analitycy, rynek jest rynkiem kupującego – to on dyktuje warunki, bo oferta mieszkań jest coraz większa, a presja cenowa maleje.
Jakie miasta podrożały, a gdzie taniej?
Najmocniejsze wzrosty średnich cen za m² odnotowano:
- Trójmiasto – 16 086 zł/m² (+4% m/m)
- Aglomeracja Śląska – 11 867 zł/m² (+3,1% m/m)
Tu również powodem był napływ droższych inwestycji.
Z kolei spadki pojawiły się m.in. w:
- Wrocławiu (–1,1%)
- Bydgoszczy (–0,9%)
- Warszawie (–0,59%)
- Łodzi (–0,49%)
Tylko Kraków utrzymał ceny na niezmienionym poziomie – 16 203 zł/m².
W skali roku: nadal drożej
W ujęciu rocznym ceny mieszkań wzrosły o ponad 8%. Największe podwyżki:
- Aglomeracja Śląska – +24,8%
- Trójmiasto – +13,9%
- Bydgoszcz – +13,8%
Jedynym wyjątkiem była Łódź, gdzie średnia cena spadła o 4,2% – głównie z powodu dużej liczby nowych mieszkań na rynku, które zwiększyły konkurencję między sprzedającymi.
Rynek kupującego i ostrożność kredytobiorców
Kupujący nie spieszą się z decyzjami, zwłaszcza że wiele osób czeka na kolejne cięcia stóp procentowych. Do tego banki promują głównie oferty ze stałym oprocentowaniem, które dziś nie zawsze są atrakcyjne. To oznacza, że nawet mimo nieco łatwiejszego dostępu do finansowania, decyzje o zakupie odkładane są w czasie.
Co to oznacza dla kupujących?
✅ Masz większe pole do negocjacji – różnice między ceną z ogłoszenia a transakcyjną sięgają dziś nawet 6% w niektórych miastach.
✅ Nie musisz się spieszyć – oferta mieszkań rośnie, wybór jest większy, a presji – mniej.
✅ Obserwuj rynek – deweloperzy coraz częściej obniżają ceny, więc możesz trafić na korzystną okazję.
Rynek nieruchomości wciąż balansuje – między rosnącą podażą, ostrożnym popytem i stabilnymi cenami. To czas, kiedy kupujący zyskują przewagę. Jeśli planujesz zakup mieszkania, warto trzymać rękę na pulsie – i negocjować.
0 Komentarze