Dlaczego Polacy nie chcą nadpłacać kredytów hipotecznych?

  • 02 Mar 2021 | 00:00
  • 3 min. czytania
  • Komentarze(0)
Obecne stopy procentowe są na rekordowo niskim poziomie. Oznacza to, że raty kredytów jeszcze nigdy nie były tak tanie. Nie będzie to jednak trwało wiecznie – podwyżki mogą pojawić się za dwa lata, a do 2029 r. spodziewany jest powrót stawek do poziomów sprzed pandemii. Kiedy więc decydować się na nadpłatę kredytu, jak nie teraz?
Dlaczego Polacy nie chcą nadpłacać kredytów hipotecznych?

Z tego artykułu dowiesz się:

Potencjalne zyski z nadpłaty kredytu hipotecznego

Według szacunków HRE Investments spłacając zobowiązanie kredytowe, można by było zaoszczędzić na odsetkach 2,3% w skali roku, bo takie jest oprocentowanie przeciętnego kredytu. To kusząca perspektywa, zwłaszcza jeśli spojrzeć na warunki lokat. Depozytów z odsetkami równymi lub większymi niż 2% jest najwyżej kilka (przeciętny depozyt w styczniu miał oprocentowanie w wysokości 0,4% w skali roku), a poza tym są to oferty promocyjne, często krótkoterminowe, wymuszające założenie konta z kartą, aktywację aplikacji mobilnej, wykonanie płatności bezgotówkowych czy zapewnienie stałych wpływów. Kapitał jest też często ograniczony. Trzeba też pamiętać, że od jakichkolwiek zysków z lokat pobierany jest podatek w wysokości 19%, a do tego dochodzi inflacja, która pożera resztę.

Ile wyniosła nadpłata kredytów mieszkaniowych w 2020 r.?

Mimo dobrych warunków do nadpłaty kredytów hipotecznych, Polacy przeznaczyli na ten cel niewiele ponad 9 mld zł (bez kredytów w walutach innych niż PLN). To więcej niż w 2019 r., kiedy suma wynosiła 5,5 mld zł. Jednak między 2015 a 2018 r. nadpłaty mieściły się w przedziale 8-11 mld zł. Wśród powodów do przyśpieszenia spłaty bywa sprzedaż mieszkania obciążonego kredytem czy pokrycie przynajmniej części kosztów oszczędnościami.

Dlaczego nadpłaty kredytów są mało popularne?

Zdaniem Bartosza Turka, głównego analityka HRE Investments, powodów jest kilka. Pierwszy z nich to chęć posiadania dostępnych środków. W 2020 r. w bankach pojawiło się dodatkowe 96 mld zł, a 83 mld zł Polacy trzymają w gotówce. Środki nie są zamrożone, więc można je przeznaczyć na bieżące potrzeby, nagłe wydatki czy korzystne inwestycje. Świadomość posiadania tych pieniędzy daje pewien komfort psychiczny, zwłaszcza w dobie pandemii.

Poza tym różnica wynikająca z nadpłaty nie byłaby bardzo odczuwalna. Z wyliczeń HRE Invesments wynika, że przy kredycie w wysokości 300 tys. zł na 25 lat z oprocentowaniem na poziomie średniej rynkowej (2,3% w skali roku, rata 1316 zł) i nadpłacie 10 tys. zł można liczyć na dodatkowe 44 zł miesięcznie, czyli 528 zł rocznie. Do spłacania większych kwot niż wymaga tego harmonogram nie zachęcają także przewidziane opłaty. W niektórych bankach nadpłaty wiążą się z prowizją w wysokości 0-5% sumy wpłaty dla umów podpisanych przed 22 lipca 2017 r. lub do 3% przy późniejszych umowach (zgodnie z ustawą o kredycie hipotecznym) bądź mniej w sytuacjach, gdy roczne odsetki od kredytu są niższe. Dodatkowym ograniczeniem dla banków jest dopuszczenie pobierania prowizji tylko przez pierwsze trzy lata kredytowania (nie dotyczy kredytów ze stałą stopę procentową).

Kolejnym powodem dla wstrzymania się z nadpłatą jest inwestycja, która mogłaby dać potencjalnie wyższy zysk. Trudno byłoby znaleźć lepszą lokatę, ale obligacje skarbowe dają szansę na wyższe zwroty. Polacy coraz chętniej wybierają także fundusze inwestycyjne, choć raczej te bezpieczniejsze, a więc i z niższym potencjalnym zyskiem. Inni inwestują w złoto, srebro czy nieruchomości na wynajem (kawalerka w dużym mieście dałaby zwrot bliski 4% swojej wartości rocznie już po potrąceniu kosztów, podatków i z uwzględnieniem okresu, w którym mieszkanie stoi puste).

Data publikacji:
02 Mar 2021

0 Komentarze

Wpisz komentarz (od 5 do 5000 znaków)

Dziękujemy!

Twój komentarz został dodany. Po akceptacji, zostanie wyświetlony na stronie.

Podobne artykuły